Chuck & Vince z Toronto

14 września, 2010 Dodaj komentarz

ciekawe kiedy w naszym kraju zbieracze elektrośmieci zaczną się tak reklamować 😉

wycofywanie tradycyjnych żarówek trwa

31 sierpnia, 2010 Dodaj komentarz

Od 01.09 w całej Unii Europejskiej zostają wycofane z produkcji tradycyjne, energochłonne żarówki o mocy 75 wat. Bruksela chce, by mieszkańcy Wspólnoty przestawili się na energooszczędne świetlówki, co ma doprowadzić do zmniejszenia zużycia energii elektrycznej i ograniczyć emisję dwutlenku węgla.

Unijne rozporządzenie, które jutro wchodzi w życie, oznacza nie tylko zakaz produkcji, ale też importu do Wspólnoty starych żarówek o mocy 75 wat. Będzie je można natomiast kupić jeszcze w tych sklepach, które mają zapasy. Odejście od energochłonnych żarówek zostało rozpisane na kilka etapów – w ubiegłym roku wycofano stuwatówki, w przyszłym wycofane będą najpopularniejsze, 60-ciowatowe, w następnych latach kolejne o mniejszej mocy, a cały proces zakończy się ostatecznie w 2016 roku.

Eksperci Komisji argumentują, że tradycyjne żarówki marnują ponad 90 procent prądu na emisję ciepła. Zastępując je nowoczesnym oświetleniem halogenowym, fluorescencyjnym, czy diodowym, Unia Europejska zaoszczędzi na zużyciu energii, a emisję dwutlenku węgla uda się ograniczyć o 15 milionów ton rocznie. Za energooszczędne świetlówki trzeba jednak zapłacić kilkakrotnie więcej niż za tradycyjne żarówki.

źródło: http://biznes.onet.pl/ue-wycofanie-tradycyjnych-zarowek,18650,3576067,1,news-detal

wybrane komentarze:

Dlaczego UE decyduje o moich oczach?
ewaceha: używam wyłącznie tradycyjne żarówki i nie mam zamiaru ich zmieniać…

~baśka: To prawda! Okularów do czytania nie potrzebowałam /praca w księgowości/,jak oświetlenie było tradycyjne. Po trzech miesiącach jarzeniówek były konieczne i trwa to do dziś,chociaż już kilka lat jestem na emeryturze…

~ELDUDE: Dla niezdecydowanych podam kilka faktów:
1) CO2 jest bardzo mało w atmosferze, bo tylko 0,03%!!!
Źródło:
http://www.imgw.pl/wl/internet/zz/klimat/0202_sklad .html
2) Emisja CO2 przez człowieka stanowi ledwo 1% CO2 zawartego w atmosferze. Dowód:
Masa całego CO2 w atmosferze Ziemi to (3 000 gigaton), 3×10^15 kg
Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Carbon_dioxide,
a roczna emisja przez całą ludzkość (tak podają gazety) to 30 mld ton (3×10^13 kg) , czyli 1%
3) CO2 jest niezbędny do życia roślin, które dzięki niemu uzyskują węgiel wiążąc go w organiczne związki węgla. Więcej CO2 = bardziej bujna roślinność. Węgiel jest niezbędny do życia – bez niego nie byłoby związków chemii organicznej!
4) To najprawdopodobniej wzrost aktywności Słońca powoduje ocieplenie klimatu. (Jak istotnie dla klimatu jest Słońce każdy widzi: różne kąty padania promieni słonecznych powodują zmiany pór roku, a odwrócenie się Ziemi

~optymista: Dodam tylko, ze niedawny wybuch wulkanu na Islandii wyslal do atmosfery dwuletnią produkcję dwutlenku węgla.
Ciekawe ile dostali unijni urzędnicy od firm produkujących swietlowki i LEDy

~pytto: Które firmy na tym zarobią i kto wziął łapówkę?

~atom: Przekręt XXI wieku!!! Oszczędności energii, o ile w ogóle będą, będą minimalne. Za to zyski producentów – ogromne.

~asia: nie jestem fachowcem ale wydame mi sie ze ta chemia ktora jest w tych nowych zarowkach jest chyba tez mocno nieekologiczna

~he…: 1. Żarówka halogenowa, czy diodowa jest kilkanaście, lub kilkadziesiąt razy droższa od tradycyjnej!
2. Ile zużywa się energii na wyprodukowanie tych żarówek? Wielokrotnie więcej niż w przypadku tradycyjnych.
3. Zatrucie środowiska! W produkcji żarówek oszczędnych wykorzystuje się rtęć i inne szkodliwe substancje. Jak oszacowano na nasze śmietniki trafi rocznie ok. 30 ton rtęci!

~Cletus von Pichler: tak „oszczędza” rząd, w budowanym Muzeum Sztuki Współczesnej na Placu Defilad w Warszawie, szwajcarski architekt, słono opłacony przez UE oraz ratusz, zaprojektował dach, który zawali się pod naporem śniegu, jeżeli nie będzie podgrzewany elektrycznie przez cała zimę. Moc ogrzewania: 600 kW, tzn. 10.000 szt. żarówek 60 watowych palących się non stop. Natomiast obywatel karany jest za zakup jednej tylko żarówki.

Kategorie:Uncategorized

żarówki za elektrośmieci

25 lutego, 2010 Dodaj komentarz

„Żarówki dla klimatu

Trwa akcja rozdawania energooszczędnych żarówek w zamian za elektrośmieci. Podczas ostatniej zbiórki w Wigierskim Parku Narodowym zebrano 30 ton zużytego sprzętu. Ministerstwo Środowiska prowadzi w ten sposób akcję neutralizowania wpływu Konferencji Klimatycznej ONZ (COP 14) w Poznaniu na klimat.

Na mieszkańców zainteresowanych wymianą zużytego sprzętu elektronicznego na żarówki w miejscowościach przylegających do parków narodowych czekają przygotowane przez Ministerstwo Środowiska punkt wymiany.

Każdy za kilogram zużytego sprzętu otrzyma odpowiednią ilość żarówek energooszczędnych. Do rozdania w sumie jest 35 tys. żarówek energooszczędnych o mocy 23W i gwincie E27. W miejscowości Krzywe przy Wigierskim Parku Narodowym przekazano 3340 świetlówek.

Zapraszamy do udziału w zbiórce zużytego sprzętu elektrycznego:

16 lutego – w miejscowościach sąsiadujących z Pienińskim Parkiem Narodowym,
19 lutego – w Babiogórskim Parku Narodowym,
20 lutego – w Parku Narodowym Gór Stołowych (na placu przy siedzibie Miejskich Zakładów Użyteczności Publicznej w Kudowie Zdroju).

Janusz Zaleski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, Główny Konserwator Przyrody podsumowuje wstępnie akcję:
– Ta akcja to doskonały przykład łączenia tego co korzystne dla nas – bo używając energooszczednych żarówek możemy zaoszczędzić na rachunkach za światło – oraz ekologiczne i dobre dla klimatu. Serdecznie zapraszamy do udziału w kolejnych odsłonach akcji.

Rozdawanie żarówek rekompensuje emisje CO2, które towarzyszyły Konferencji Klimatycznej (tzw. offset), zorganizowanej przez Ministerstwo Środowiska w grudniu 2008 r. w Poznaniu. Akcję rozpoczęła zbiórka w Puszczy Białowieskiej, ze względu na trwające tam negocjacje dotyczące poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego.

Emisję dwutlenku węgla powstałą w wyniku organizacji szczytu COP 14 szacuje się (łącznie z przylotami ponad 12 tysięcy gości z całego świata, ich pobytem w kraju oraz obsługą) na ok.  16 420 ton. Akcja rozdawania energooszczędnych żarówek zrekompensuje tę emisję w całości. ”

Galeria

zbiórka elektrośmieci Kolejka po żarówki

źródło: http://www.mos.gov.pl/artykul/7_aktualnosci/11070_zarowki_dla_klimatu.html

Cóż za piękny bełkot pod publikę 😉

Ciekawe jak Panowie wyliczyli te 16 420 ton CO2 ? na podstawie jakich danych dokładnie i jaką metodą ciekaw jestem bardzo, szkoda że nie podano z dokładnością do kilograma, ciekawe też na jakiej podstawie twierdzą że akcja rozdania energooszczędniaków zrekompensuje tą emisję ? 35 tyś żarówek ograniczy emisję CO2 o kilkanaście tysięcy ton w stosunku do czego ? w jakim okresie ? jakim kosztem ? pierdy jakieś i tyle …

Takie same bzdety jak ekologiczne energooszczędniaki. Ile trzeba włożyć pracy, surowców i energii w produkcję takiej żarówki ?

Zwykła żarówka – szkło, wolfram, żelazo, alu i trochę próżni. Żarówka tania i daje przyjemne światło. Co najważniejsze zbudowana jest z materiałów zupełnie nieszkodliwych dla otoczenia. Świeci cały czas tym samym światłem (mocą i kolorem) aż padnie, świeci pełnym światłem zaraz po włączeniu, można używać ściemniaczy do regulowania mocy, i inne bajery. Nawet przepisy o zużytym sprzęcie elektronicznym nie odnoszą się specjalnie do tego typu żarówek. Jak się zużyje lub rozbije nie zaszkodzi ani człowiekowi ani środowisku, co najwyżej pociąć się można … i wywalić do kosza. A do tego wszystkiego jest elegancko tania.

Erergooszczędniak – fluorescencyjna żarówka kompaktowa – szkło, tworzywo sztuczne, metale, układy elektroniczne startery, luminofor, RTĘĆ, gazy szlachetne i inne różne pierdoły. Produkcja jest kosztowna i bardzo skomplikowana. No to taka super żarówka musi mieć same zalety, np:
– świeci mocniej od zwykłej (tylko szkoda, że po roku, dwóch traci 40 % możliwości, a po pięciu ledwo zipie)
– długo świeci (ale częste włączanie i wyłączanie skutecznie ogranicza jej żywot)
lecz ma też wady:
– kiepsko działa przy niskich temperaturach
– zmienia barwę światła z czasem
– długo trzeba poczekać aż się „rozświeci”
– mruga jak świetlówka – powoduje szybsze zmęczenie oka
– daje nienaturalne światło
– emituje promieniowanie ultrafioletowe
– brak regulacji jasności i barwy
– znaczny spadek żywotności przy dużej częstości włączeń/wyłączeń
I na koniec: pociąć też się można ale absolutnie nie można wywalić jej do kosza, ponieważ zawiera bardzo niebezpieczne dla zdrowia substancje w tym lotną rtęć, która jak wiadomo jest trucizną i jest niebezpieczna dla środowiska, człowieka (w szczególności dzieci) i może się uwolnić podczas przypadkowego rozbicia.
Aha zapomniałem dodać, że jest też bardzo droga, nawet 40x od zwykłej.

Tak to nas na siłę uszczęśliwiają i za nas oszczędzają, że od 1 września 2009 zgodnie z Rozporządzeniem Komisji (WE) nr 244/2009 obowiązującym w Unii Europejskiej zwykłe żarówki 100 watowe zmieniają nazwę na „lampy do celów specjalnych” co ma być widoczne na opakowaniach w postaci tekstu” „lampa nie nadaje się do oświetlenia pomieszczeń domowych”.

Nie wspomnę o najnowszych doniesieniach o szkodliwości żarówek kompaktowych z powodu emisji różnego rodzaju promieniowania, ale tym innym razem.

Nie chce mi się teraz liczyć ale wierzcie mi, że energooszczędniaki nie są wcale tańsze od zwykłych żarówek, a jeśli są (w zależności od mocy) to niewiele. Producenci wciskają nam ciemnotę żeby wyciągnąć kasę, w końcu dochód z żarówki za 20 – 40 zł jest znacznie większy niż takiej za 1 – 1,5. Lobby producentów jest tak mocne, że forsują zmiany w przepisach europejskich żeby więcej zarobić w dodatku bezczelnie wykorzystując „ekologiczność” kompaktówek.

Zresztą słyszałem, że te rozdawane to leżaki magazynowe i co trzecia nie działa 😉

Szkoda, że Minister  Środowiska nie ma lepszego pomysłu jak wesprzeć zbierających i przetwarzających sprzęt elektroniczny w wielu gminach w Polsce i ilościach wcale nie mniejszych niż wyżej wspomnianych, które przebiegają po cichu i bez echa. Minister Środowiska jak widać woli wydać kupę kasy na energooszczędniaki  niż pomyśleć jak sfinansować prawdziwe zbiórki, od finansowania których stronią Organizacje Odzysku posiadające pieniądze właśnie na ten cel „zabrane” każdemu kupującemu sprzęt elektroniczny.

Kategorie:Uncategorized

Zbierają kwity

24 lutego, 2010 Dodaj komentarz

Zbierają kwity, a nie elektrozłom                        Rzeczpospolita | 20.11.2009 | 06:31

Handel kwitami zamiast rzetelnej zbiórki zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego się nasila – alarmuje organizacja odzysku ElektroEko. Zdaniem jej szefa Grzegorza Skrzypczaka wynika to z nieprecyzyjnych zapisów zawartych w ustawie o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym.

Według Wojciecha Koneckiego, dyrektora generalnego Ceced Polska (organizacji skupiającej producentów agd), nie chodzi tu o wadliwe przepisy, lecz o brak ich egzekwowania i nadzoru.

– Jeżeli będzie tak jak do tej pory, to biznesem polegającym na handlu kwitami zajmie się mafia – przestrzega Konecki. – Dlatego powinien zostać wprowadzony system raportowania online.

Polski poziom zbiórki elektrośmieci jest najniższy w UE i wynosi 1,4 kg na osobę.”

źródło: http://finanse.wp.pl/kat,1022939,wid,11703128,wiadomosc.html

Ciekawe, Pan prezes Elektroeko twierdzi, że winne przepisy, Pan dyrektor CECED ( jednego z założycieli Elektroeko) twierdzi, że tak nie jest.

Przecież Pan CECED nie powie, że walczyli o brak poziomów zbiórki, które po dwóch latach w końcu się pojawiły, za to  na bardzo niskich poziomach, a w przypadku ich nie osiągnięcia nie zapłaci pełnej opłaty produktowej, tylko procent od procenta. Nie powie, że te zapisy są złe. Pan CECED jasna sprawa chce zapłacić za obowiązek (jak najmniejszy oczywiście), jak najmniejsze pieniądze i tak naprawdę te „papierowe odpady” są fajne bo po pierwsze primo tanie, po drugie primo są czyste i nie wymagają tyle zachodu co prawdziwe.

Pan Elektroeko natomiast narzeka na brak kontroli, a mimo to dzięki finansowaniu z jego strony w poprzednich latach „wypasło” się kilka zakładów przetwarzania, które jak się okazuje przetwarzają odpady „na niby”. Teraz Pan Elektroeko nie może biegać po zakładach i kontrolować, ponieważ Pan Elektroeko rzecz jasna, żeby Pan CECED miał tanio musi również tanio nabyć obowiązek przetworzenia, więc nie może kontrolować i wnikać w nic ponad papiery, jeśli chce mieć tanio … rzecz jasna.

A Elektrośmieć leży pod stertą innych elektrośmieci i myśli i tak sobie leży „w tak pięknych okolicznościach przyrody … i niepowtarzalnej …”

Kategorie:Uncategorized

auraeko organizacja zysku

20 lutego, 2010 Dodaj komentarz

Elektrośmieć kiedyś bywał w pewnym zakładzie przetwarzania. Dawno to było ale jedną historię pamięta dobrze. Otóż w pewnym czasie w owym zakładzie przetwarzania często pojawiali się przedstawiciele różnych Organizacji Odzysku.

Przybył też przedstawiciel OO Auraeko z Warszawy Pan H.R. Bardzo mu się podobało, poopowiadał jak to pracuje w branży wiele lat i wie o co chodzi, wie że ustawa jest jaka jest ale Oni mają zamiar naprawdę zająć się tematem od początku porządnie i bez lipy, krem de la krem branży odpadowej. Pan z OO zwiedził zakład, zapoznał się z technologiami, działaniem zakładu itp itd. Elektrośmieć ucieszył się że będzie w centrum zainteresowania, Pan z OO obiecał wspomóc w działaniach i pojechał zwiedzać inne zakłady.

Jakież było wielkie zdziwienie, gdy Pan odszedł z OO i został dyrektorem innego zakładu przetwarzania. Fajnie się Pan urządził. Popatrzył co słychać tu i tam po czym podsłuchane i podpatrzone wdrożył w działanie, słusznie gdyby Elektrośmieć podpatrzył np. jak produkować najprzedniejszy z trunków pachnących myszami i gdzie go sprzedać z zyskiem sam zaczął by produkować takowy.

Jakież było ponowne wielkie zdziwienie Elektrośmiecia gdy po latach okazało się że uf Pan powraca do OO nie bezpośrednio jednak, pośrednio jakoś. Stało się czasu pewnego że przez przypadek Elektrośmieć dowiedział się o wielkim zainteresowaniu OO Auraeko zakładami przetwarzania, której przedstawiciele ponownie jak przed laty ruszyli zaglądać pod podszewkę zakładom i zbierać informacje. Wynikiem tego szperania i zbierania informacji stał się fakt połączenia osobowo i zapewne kapitałowo OO Auraeko z zakładem przetwarzania Maya Victory sp. z o.o.

proszę:

Maya Victory http://www.maya.com.pl/kontakt.html
prezes zarządu: Gabriela Leszczyńska

Auraeko http://www.auraeko.pl/zespol.php
prezes zarządu: Gabriela Leszczyńska

Jak to możliwe że ustawa pozwala na sytuację w której pieniądze zapłacone przez klienta, trafiają do OO, która z kolei ma „swój” zakład przetwarzania i może go dowolnie wspierać finansowo ? Elektrośmieć myśli, że jest to jawna dyskryminacja pozostałych zakładów i złamanie praw ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.

Co więcej, Elektrośmieć przypuszcza, że OO Auraeko ma podpisane umowy z innymi zakładami przetwarzania, z którymi współpracuje i zapewne te umowy, jak to umowy, chronią strony na wypadek złamania tajemnic handlowych i inne takie. Jak zatem możliwe jest nie złamanie tajemnicy w przypadku gdy prezesem OO oraz prezesem konkurencyjnego zakładu (w stosunku do innych zakładów ZPO) jest ta sama osoba ?

Kategorie:Uncategorized

ustawowo nieźle zorganizowani

8 lutego, 2010 2 Komentarze

Elektrośmieć śledzi sytuację od samego początku, z racji swojego rodowodu i funkcji jaką wykonuje zainteresowany jest bezpośrednio sytuacją na rynku i ustawą o zużytym sprzęcie elektronicznym. Już na etapie studium i analizowania dyrektywy UE dotyczącej WEEE Elektrośmieć zastanawiał się czy implementacja „na polski” da radę.

Dawno temu Elektrośmieć przyglądał się z bliska w ministerstwie spotkaniom recyklerów – przyszłych ZPO (Zakładów Przetwarzania Odpadów) i Producentów w ministerstwie, gdzie Rząd proponował rozwiązania teoretycznie biorąc pod uwagę opinię wszystkich zainteresowanych. Z jednej strony Rząd chciał dobrej ustawy pozwalającej na ogarnięcie problemu i osiągnięcie wymaganych przez UE 4 kg elektroodpadów na mieszkańca, z drugiej przyciśnięty przez mocne lobby Producentów sformułował kilka zapisów w taki sposób, aby Producent nie musiał się zbytnio spinać.

„W sumie ta ustawa to świetne narzędzie, same korzyści – pomyślał Producent –  kazali płacić za zbiórkę i przetwarzanie – ok ! podniesiemy cenę Klient się dorzuci do wydatków, przy okazji nasi specjaliści od pijaru wykorzystają ustawę i stworzą piękną otoczkę jacy to nie jesteśmy ekologiczni, dbamy o środowisko i w ogóle. Dodatkowo w rękawie mamy jeszcze jednego asa ! Organizację Odzysku !” – po czym Producent poluzował gacie i rozsiadł się wygodnie w fotelu ze szklaneczką cziwasa regala i zapuścił sobie luidziego bianczi i dubrę kovacewicz na swoim akufazu i sonusach faberach.

Oczywiście chodzi o tego Dużego Producenta, nie tego małego Producencika, którego obowiązki ustawowe przyprawiają o sraczkę i szlak go trafia na myśl o kolejnych wydatkach.

Tak więc Elektrośmieć czyta w ustawie (tej z dnia 29 lipca 2005 r. o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym Dz.U. z 2005 r. Nr 180, poz. 1495,  z późniejszymi zmianami) co to takiego ta organizacja: ano zgodnie z Art. 57.
1. Organizacja odzysku sprzętu elektrycznego i elektronicznego jest spółką akcyjną utworzoną przez wprowadzających sprzęt lub reprezentujące ich związki pracodawców lub izby gospodarcze (…) 2. Akcjonariuszami organizacji odzysku sprzętu elektrycznego i elektronicznego mogą być wyłącznie podmioty, o których mowa w ust. 1.
Tak właśnie, nie inaczej.

No to nieźle, Organizację Odzysku (OO) może założyć Wprowadzający, czyli np. Producent. OO założona przez grupę Producentów zabezpiecza ich interesy dodatkowo wciąga w system innych Producentów, którzy swojej OO nie mają, a nie mają ponieważ Elektrośmieć zapomniał dodać, że na założenie OO należy zgodnie z ustawą wydać 5 mln złotówek – czyli nie mało.

Sytuacja więc wygląda zatem następująco: Rząd kazał płacić Producentowi na system zbierania i utylizacji odpadów-> więc Producent zrzuca koszt na Klienta -> Klient Płaci Producentowi -> Producent płaci OO -> OO wydaje część kasy na zbiórkę i przetwarzanie -> OO nie jest non profit -> więc kasa zostaje w OO lub wraca do właściciela czyli do Producenta. System zorganizowany na maxa za pieniądze Klienta.

Obecnie działające OO:

1. ELEKTROEKO – Amica Wronki, BOSCH, SIEMENS, Beko, Candy, Ciarko, Gorenje, Electrolux, Mastercook, Indesit, Miele, Philips, SEB, Whirlpool, General Electric, Osram, itd.
2. Europejska Platforma Recyklingu – Electrolux, Hewlett-Packard, Procter & Gamble – Braun i Sony.
3. AURAEKO – BRILUX, KANLUX, LARS, WOJNAROWSCY, ZeXt, SPOKEY, ECOL.
4. BIOSYSTEM ELEKTRORECYKLING – Global Electro Trading
5. CCR RELECTRA
6. IT RECYKLING POLSKA
7. ELECTRO-SYSTEM
8. DROP

Kategorie:Uncategorized

rozczarowanie Elektrośmiecia

4 lutego, 2010 Dodaj komentarz

Elektrośmieć nie zawsze był elektrośmieciem, kiedyś był młody i piękny, stał sobie na półce sklepowej miał oryginalne pudełko i wysoko się cenił. Zadowolony był z tego powodu, że tani nie jest, a dodatkowo napawał go optymizmem fakt zapewnionej emerytury w postaci doliczonych do ceny „kosztów gospodarowania odpadami”.

No to fajnie ! Pomyślał Elektrośmieć. Producent mnie wyprodukował, opakował, sprzeda mnie, będę miał nowy dom, a klient w dodatku zapłaci ekstra zabezpieczając moją starość. Jak się zużyję przejmie mnie elegancki Zakład Przetwarzania i tam w spokoju poddam się recyklingowi.

Ale Elektrośmieć nie zdawał sobie sprawy z kilku ważnych faktów: nie wiedział, że dodatkowa opłata gospodarowania odpadami poprzez Producenta trafia do Organizacji Odzysku, nie wiedział również , że Organizacja Odzysku założona jest przez Producenta i nie wiedział również, co najistotniejsze że Organizacja Odzysku nie jest organizacją non profit lecz przedsiębiorstwem nastawionym na zysk.

Tak się stało, że Elektrośmieć, jak to często dziwnym trafem się zdarza, dostał zawału tuż po zakończeniu się okresu gwarancyjnego. Reanimacja z powodów finansowych się nie opłaciła, Elektrośmieć został odniesiony przez Klienta do Sprzedawcy. „Weź Pan ten tego grata” – powiedział sprzedawca – „Ja odbieram stare graty tylko na wymianę, jak Pan kupisz se nowy sprzęcik, inaczej nie przyjmuję”. Klient tłumaczy,  że opłatę płacił i różne takie, ale na darmo. Zadzwonił zatem Klient do Urzędu gdzie dostał adres punktu zbiórki i rano tuż przed pracą zatargał tam Elektrośmiecia. „Panie ! telewizor to se Pan na wysypisko zawieź, Ja odbiorę a potem mnie każą zapłacić żeby to ode mnie zabrać. Lodówkę, pralkę czy komputer chętnie przyjmę ale telewizorni nie chcę !” – poinformował Zbierający.

Klient uparty był, bo Elektrośmieć w bagażniku cenne miejsce zajmuje, pod śmietnikiem osiedlowym nie zostawi, bo jak ktoś zobaczy to karę wlepi nawet i 5000 złotówek. Poszukał w internecie i do Zakładu Przetwarzania pojechał. W drzwiach garażu stanął, za uchem się podrapał – „Kurcze, myślałem że Zakład Przetwarzania to zakład, a nie kanciapa jakaś”. Ale Elektrośmiecia zostawił, zapewniony, że Zakład Przetwarzania posiada niezbędne dokumenty i stosowne wpisy oraz odpowiednią technologię i doświadczenie, a i nad ISO nawet pracuje.

W Zakładzie Przetwarzania Elektrośmieć został ograbiony z bardziej wartościowych elementów, a pozostałość (między innymi szkiełko kineskopowe) powędrowało na składowisko lub w bliżej nieokreślone miejsce.

Nie taki koniec wyobrażałem sobie. Zmartwił się Elektrośmieć. Miałem zapewnione finansowanie na recykling z prawdziwego zdarzenia. A tu co ? 70 % mojej masy leży pod górą odpadów komunalnych. Miałem zostać profesjonalnie przetworzony, a nie wyszabrowany i wyrzucony. ;(

Stalo się tak z kilku powodów, o których Elektrośmieć nie mógł wiedzieć: Organizacje Odzysku finansują wybiórczo Zakłady Przetwarzania mimo iż każdy Zakład Przetwarzania wpisany do rejestru GIOŚ ma obowiązek odbierać Elektrośmiecia nieodpłatnie, Organizacje Odzysku nie są przecież non profit czyli szukają najtańszego Zakładu Przetwarzania nie wnikając w możliwości techniczne, najtańszy Zakład Przetwarzania najczęściej zajmuje się „drukowaniem dokumentów” nie interesując się zbytnio zbiórką i przetwarzaniem Elektrośmiecia.

Klient siedzi w domu i myśli: „No ! Nareszcie u nas w kraju mądre głowy wymyśliły coś dobrego dla środowiska i ludzi. Trochę się nakombinowałem ale jednak Elektrośmieć trafił do recyklingu, a nie do lasu czy rzeki, fajna ta ustawa o zużytym sprzęcie”. Ale klient nie zdaje sobie sprawy z faktu iż zdecydowanie większa część opłaty gospodarowania odpadami trafia poprzez Organizację Odzysku z powrotem do Producenta, lub pozostaje jako zysk w Organizacji. Elektrośmieć słyszał kiedyś (albo mu się przyśniło), że jedna z Organizacji Odzysku przy przychodzie 12 mln złotówek miała 8 mln złotówek zysku, wszystko dzięki Klientowi.

Elektrośmieć zrozumiał bardzo ważną rzecz: jego rynkiem rządzi ten kto ma pieniądze, pieniądze które wydał Klient zmuszony przez Producenta i Rząd, pieniądze te znajdują się w prywatnych rękach i ani Rząd ani w większości przypadków Producent nie mają wpływu na to w jaki sposób zostaną wydane, pieniądze ma Organizacja Odzysku i robi z nimi co chce.

Kategorie:Uncategorized

Elektrośmieć to fikcja ?

4 lutego, 2010 Dodaj komentarz

Witam Szanownych Państwa

Ja Elektrośmieć korzystając z możliwości jakie dają współczesne źródła przekazu postanowiłem (zamiast cicho sobie leżeć gdzieś w lesie wśród roślinek, ewentualnie przysypany pod tonami odpadów komunalnych gdzieś na wysypisku) informować i komentować sprawy bezpośrednio mnie dotyczące, zacznę od pewnego artykułu znalezionego w sieci …

„EKOLOGIA – Elektrofikcja trwa…

Polski rynek przetwarzania elektroodpadów to fikcja. Zamiast recyklingu rozwija się nadal handel dokumentami. Nie ma też prawdziwej kontroli zakładów, z których wiele na swój sposób „utylizuje” lodówki bezmyślnie uwalniając freon do atmosfery. Ustawa, która miała uporządkować sprawy stała się pożywką dla szukających łatwego zysku pseudoprzedsiębiorców. Zawodzą całkowicie organy kontroli państwa. Największe organizacje mówią „pas” i nie zamierzają dokładać do fatalnej ustawy i beznadziejnego prawa – szczególnie w odniesie do kontroli rynku elektroodpadów. A przypomnijmy, że mija właśnie rok od wejścia w życie znowelizowanej, dostosowanej do wymogów unijnych, ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Ustawy, która miała podnieść świadomość ekologiczną Polaków, wręcz zmusić ich do dbania o środowisko. Sprawić, by każda zużyta pralka, lodówka, monitor, czy telewizor trafiły do zakładu przetwarzającego. By wszelkie szkodliwe substancje zostały unieszkodliwione, a nie uwalniane do atmosfery. W końcu, by Polacy oddawali swój stary sprzęt do punktu zbiórki, a nie wyrzucali na śmietnik. Rzeczywistość była i jest niestety biegunowo odległa…

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze. Wiadomo więc, że producenci, importerzy, czy też powołane przez nie organizacje odzysku odpowiadają za finansowanie zbiórki, mają też obowiązek sponsorowania ekologicznych akcji edukacyjnych (organizacje odzysku muszą przeznaczyć na ten cel 5 proc. dochodów, a firmy w nich nie zrzeszone 0,1 proc. przychodów). Każdy producent, czy importer ma ponadto określony limit zbiórki (24 proc. odpadów na danym terenie). Nie wywiązanie się z niego grozi karami. Koszt przetworzenia jednego kilograma zużytego sprzętu szacuje się na ok. 1 zł Tymczasem tzw. opłata produktowa wynosi 1,8 zł. za kg. Teoretycznie więc nie opłaca się siedzieć z założonymi rękami. Czy aby na pewno?

Jednak w przypadku rynku, którego wartość dziś szacowana jest na 150 mln zł (i będzie rosła) samo prawo to za mało. W szczególności gdy firmy konkurują ze sobą jedynie ceną, a wygrywają te najtańsze. Pytanie jednak, czy uczciwe? – Większość z przetwarzających nie spełnia nawet minimalnych kryteriów wymaganych w ustawie. Zazwyczaj nie dysponują odpowiednim placem, a jedyne urządzenia jakimi dysponują to śrubokręt. – mówi InfoMarketowi prosząca o zachowanie anonimowości osoba związana z branżą. – Ich celem jednak nie jest przetwarzanie sprzętu, a produkowanie tzw. kwitów.

Kwitami określa się dokumenty poświadczające przetworzenie określonej partii zużytego sprzętu. To z maestrią pomyślany proceder, który bezlitośnie wykorzystuje słabości państwa. Osoby nim się parające wiedzą, że inspektoraty ochrony środowiska ich nie skontrolują. Wystarczy więc mieć porządek w papierach i pieniądze praktycznie same spadają z nieba. Producenci płacą za przetworzenie ogromne pieniądze. Wystarczy więc wykazać papierami, by zarobić. – Robiąc wszystko rzetelnie pozostaje kilka procent z kwoty, którą wypłacają producenci. Z tego względu cennik uczciwych firm będzie niekonkurencyjny. Tymczasem  znając wady systemu można zaoszczędzić nawet 90 proc sumy!

Jak to możliwe? – Paradoksalnie nikt nie wymaga zbiórki, a jedynie dokumentów ją potwierdzających – przekonuje spec z branży elektrośmieci. – Wystarczy więc szybka drukarka i znajomości. Wystarczy dogadać się z firmą zbierającą, która nic nie zbiera lub ją założyć, porozumieć się z firmą przetwarzającą, która fikcyjnie wszystko przetworzy, a następnie zapewni dokumenty organizacji odzysku. Wszyscy są szczęśliwi, bo każdy zarobił, a organizacja odzysku wypełniła ustawowy i do tego ma dokumenty za 1/6 rzeczywistych kosztów.
Taka praktyka staje się już czymś powszednim. I jest możliwa tylko dlatego, że nie ma rzeczywistej kontroli nad rynkiem. A nieuczciwi „przedsiębiorcy” stają się coraz bardziej bezczelni. – Jednym z lepszych numerów było to, jak od dawna nie działająca huta szkła wystawiała papiery świadczące o przetwarzaniu ogromnej partii materiału. Dopiero po długim czasie ktoś załapał, że to wszystko fikcja. Kwity poszły jednak w Polskę. Sprawę bada prokurator, a osoba odpowiedzialna za to wszystko znajduje się na wolności. – W tym kraju wszystko jest możliwe – mówi nam były pracownik zakładu złomiarskiego. – Nikt nad tym nie panuje, nie ma żadnej kontroli. My np. mieliśmy papiery na kilka tysięcy ton. Taką ilość „przetworzyliśmy”, ja i dwóch kolegów, i to kilkoma śrubokrętami. Wyliczyliśmy, że w uczciwy sposób potrzebowalibyśmy na to 8 lat, pracując 24 godziny na dobę. Do tego na nasz 200-metrowy placyk musiałoby wjeżdżać 11 tirów dziennie.
A drukarka załatwiła sprawę w kilka minut. Kontrole inspektorów ochrony środowiska ograniczają się jedynie do wglądu w dokumenty, a w nich jest wszystko lega artis. – Większość z nas wie jak to się odbywa – mówi InfoMarketowi były inspektor. – Nasza sytuacja jednak jest beznadziejna. Brakuje ludzi, zarobki są niskie, a rotacja olbrzymia. Nie raz uciekałem z takiego zakładu, bo próbowałem dociec jak to możliwe, że kilkuosobowa firma przetwarza gigantyczny tonaż zużytego sprzętu. To specyficzny półświatek, z którym lepiej nie zadzierać.

Z kolei Małgorzata Tomczak, naczelnik wydziału kontroli Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska broni inspektorów. – Trzeba wiedzieć w jakiej sytuacji prawnej działa GIOŚ. Ustawa o swobodzie gospodarczej nakłada na nas np. ograniczenia czasowe. To znaczy, że nasi inspektorzy nie mogą wejść do firmy i kontrolować jej nie wiadomo jak długo. Co więcej musimy uprzedzać o kontrolach. A kto wiedząc o naszej wizycie się do niej nie przygotuje? To wszystko nie jest więc takie proste.
Uczciwe firmy jednak zaczynają przegrywać z drukarzami dokumentów. – Oferujemy stawki na granicy opłacalności – mówi Jarosław Piekut, szef firmy Stena i ekspert w dziedzinie przetwarzania ZSEiE. – A i tak na rynku są firmy oferujące połowę tego co my. Dopłacają do tego? Podobnie twierdzi Mirosław Baściuk z firmy Remondis, według którego jeśli władze poważnie nie potraktują problemu już za kilka lat rynek może się zmienić w jedną wielką szarą strefę.

Tymczasem handel kwitami to tylko część nielegalnego procederu. Niewiele firm przetwarzających elektoroodpady dysponuje bowiem odpowiednim zapleczem technicznym. A te ustawa jasno precyzuje. – By przetwarzać freony trzeba mieć specjalną linię – wyjaśnia Jarosław Piekut. – Zaledwie 1/3 tego niszczącego ozon gazu znajduje się bowiem w układzie chłodzącym, 2/3 zaś w piance izolacyjnej obudowy. Ściągnięcie tego z układu chłodzącego nie nastręcza kłopotów. Jednak, by unieszkodliwić ten z pianki, trzeba mieć instalację, która nie pozwoli freonowi wydostać się do atmosfery. A taką w Polsce ma tylko jedna firma. Tymczasem pozwolenie na utylizację przetwarzanie lodówek można dostać praktycznie od ręki. Jak freon jest unieszkodliwiany bez specjalnych technologii? – Nikt sobie nim głowy nie zawracał. Cięliśmy przewody, a pianka szła do śmietnika – mówi nam człowiek z branży. Warto zadać pytanie, na jakiej podstawie ten, czy owy wojewoda wydał takie pozwolenie. Niezależnie, jak to zrobił złamał prawo.
Co grozi za taki proceder? Kary w tysiącach złotych za każdy kilogram freonu wyemitowany do atmosfery. Czy ktoś jednak ją dostał? – Nie sądzę – mówi nam b. inspektor ochrony środowiska. – Gdy pytaliśmy o freon odpowiedź zawsze była taka sama. Nie przyjmujemy lodówek freonowych – mówi. Te naciągane tłumaczenia jednak skutkują. – To bzdura – mówi szef Steny. – W tej chwili 80 proc. sprzętu, który trafia na złom, to lodówki freonowe. Jak trafnie podkreśla Grzegorz Chechłacz z firmy HGM każdego roku sprzedaje się w Polsce ok. miliona lodówek. – Tylko w Warszawie, w tym czasie, z użytku wycofywanych jest 30-40 tys. kilkunastoletnich urządzeń. W lasach ich nie ma. Co się z nimi dzieje? – pyta retorycznie i odpowiada z przekąsem – pewnie idą od razu do nieba… I dodaje – od początku wiadomym było, że cała ustawa i przygotowane do niej liczby to tylko fikcja.

Tymczasem nowoczesny zakład we Wschowie pracuje na kilkanaście proc. swojej mocy. – Sprowadzamy zużyty sprzęt chłodniczy z Czech i Rumunii, bo z Polski do nas nie dociera. Czyżby tam świadomość ekologiczna była większa?
Według niego szara strefa już niedługo może doprowadzić do upadku uczciwych firm. – Jeśli to potrwa dłużej wycofamy się – zapowiada Piekut. Podobnego zdania jest również Mirosław Baściuk. – Nie możemy konkurować cenowo z „handlującymi kwitami”. Mamy na pewno wyższe koszty, ponieważ przetwarzanie w naszych zakładach odbywa się legalnie. Jeżeli nie uszczelnimy systemu uczciwe firmy nie będą miały czego szukać na tym rynku – dodaje.
Przeciw uczciwym przedsiębiorcom odwraca się również prawo, które miało im ułatwić działanie na początku obowiązywania nowych reguł. Chodzi o możliwość rozliczenia limitów innym sprzętem niż wprowadzany na rynek. To zaś oznacza, że producent telewizorów może na poczet zbiórki zaliczyć np. komputery, a producent lodówek, pralki. – To niestety powszechna praktyka – przekonuje Mirosław Baściuk. – Utylizacja lodówek i telewizorów jest bardzo kosztowna. Dlatego, praktycznie poza Elektroeko i ERP, nikt nie chce ich zbierać. Po co producent ma finansować droższy recykling skoro może zastąpić lodówki praktycznie bezkosztowymi pralkami, w których prawie 100 proc. to metal, który można sprzedać do huty.

Rynek nim na dobre się ukształtował już zaczął się wykrzywiać. – Wiemy, że pojawiło się zjawisko nielegalnych poświadczeń. Także my staramy się walczyć z tym procederem. Problem jednak w tym, że wszystko opiera się na naszych domysłach. Oczywiście nie korzystamy z firm, co do których mamy podejrzenia o to, że działają nielegalnie – mówi Przemysław Kędzierski z Elektroeko. Według niego jednak to staje się coraz trudniejsze. – Nasi członkowie są zasypywani ofertami o 50 proc. tańszymi od tego, co proponuje powołana przez nich organizacja odzysku. Coraz częściej. – twierdzi. Dziś więc trudno przewidzieć w którą stronę rozwinie się rynek – mówi Przemysław Kędzierski. – Zrobimy wszystko, by nie poszedł w stronę jedynie patologii.
Póki co zarówno Elektroeko, jak i CECED robią rozeznanie z kim mają do czynienia. Pytanie jak długo? Zwłaszcza, że firmy złomiarskie mają wszystkie niezbędne zezwolenia i zaświadczenia. Organizacje odzysku więc proponują by raczej cywilizować rynek, a nie z nim walczyć. – Według mnie mamy jedną z najlepszych w Europie zbiórkę i przetwarzanie sprzętu metalowego – mówi Kędzierski. – Zużytych pralek nie znajdziemy w lasach, bo są zbierane przez handlarzy złomem. Z kolei w punktach skupu są skrupulatnie rozbierane. W innym przypadku huta potraktuje metal jako zanieczyszczony i zapłaci mniej. A tymczasem gumę, plastik, czy miedź z silników można sprzedać i mieć dodatkowy grosz.

Według organizacji odzysku ogromnym problemem są monitory, czy lodówki. – Tu miejsca na kompromis nie ma – przekonuje Tomasz Partyka z ZISEE – Mówimy o niebezpiecznych odpadach, których unieszkodliwianiem powinny się zajmować profesjonalne firmy. Tymczasem leżą one całymi hałdami, i nie w miejscach bezpiecznych. Ekologiczna bomba tyka… Podobnie uważa Przemysław Kędzierski. – Według przeprowadzonych przez nas badań wynika, że nasze punkty kojarzy 3-4 proc. ludzi, z kolei punkty skupu złomu prawie wszyscy. Według niego to spory potencjał, którego nie wykorzystało państwo. – Może każdy punkt skupu złomu powinien być obligatoryjnie firmą zbierającą? – zastanawia się. Jak twierdzi, wówczas większość z nich wcześniej czy później musiałaby się podporządkować standardom. – Podczas jednego ze spotkań zaproponowaliśmy większym firmom złomiarskim, by zarejestrowały się jako nasze punkty zbierające. Odzew był spory. Potrzebne jest jednak większe zaangażowanie państwa w rozwiązanie problemu – przekonuje.

Innego zdania jest Mirosław Baściuk. – Jeżeli do systemu wpuścimy wszystkie firmy złomowe, w tym te które już teraz działają w szarej strefie, a jest ich większość, to praktycznie zniszczymy cały system – przekonuje. – Sprzęt z pewnością będzie demontowany nielegalnie – tak jak to się dzieje teraz, z pominięciem wszelkich przepisów ochrony środowiska. Nikt w takich firmach nie będzie się zastanawiał nad ochroną środowiska. Należy podkreślić, że legalnie działające firmy złomowe zarejestrowały się w GIOŚ jako zbierający, a niektóre z nich uzyskały status zakładu przetwarzania, czy recyklera. Nikt nie zabrania tego zrobić pozostałym przedsiębiorcom handlującym złomem. Nie rejestrują się Ci, którzy w ten sposób mogliby się narazić na kontrole. Jednak prawo ochrony środowiska musi być respektowane przez wszystkich!

W większości państw Europy to samorządy terytorialne są podstawową jednostką odpowiedzialną za organizację punktów zbierania zużytego sprzętu. U nas ich kompetencje są niedookreślone – mówi przedstawiciel Elektroeko. – Jeśli to się nie zmieni może się okazać, że szara strefa będzie się rozwijać.

Taka pesymistyczna wizja może się spełnić, szczególnie wtedy gdy władze podniosą limity zbiórki. – Jeśli się okaże, że w kolejnych latach będziemy musieli zebrać np. o 100 tys. ton więcej choćby ze względów ekonomicznych możemy nie mieć wyjścia i korzystać z tańszych ofert.”

——
źródło: InfoMarket
http://www.infomarket.edu.pl/ekologia/pokaz/elektrofikcja_trwa
autor: Maciej Kułak

Kategorie:Uncategorized